poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 5


- Ale z kim? O co ci chodzi? – Becky na początku nie zrozumiała przyjaciółki.
- Z Zaynem. Co cię z nim łączy… - powiedziała to takim głosem jakby żądała odpowiedzi, a nie jej oczekiwała.
- Nic… Jesteśmy przyjaciółmi… Tak myślę.
- Na pewno nic więcej?
- Na pewno – przytaknęła, po czym dodała. – Po co to całe przesłuchanie?
- Po prostu chciałam znać prawdę. Wiesz, widziałam te fotki… - Carly nie zdążyła skończyć, gdyż przerwała jej Becky.
- Jakie fotki?!
- To ty nie wiesz? – wydawała się być zaskoczona.
- O czym?
- W necie jest pełno zdjęć twoich z nim! Widziałam ich mnóstwo! Wszyscy w szkole o tym gadają!
- Jak to g a d a j ą ?! – podkreśliła ostatnie słowo.
- Normalnie, nie mów, że jeszcze nie słyszałaś.
- Jak ja mogłam być taka głupia?! – krzyknęła, przez co wszyscy stojący w korytarzu zwrócili na nią oczy.
- Becky, spokojnie… - powiedziała zmartwiona Carly.
- Jak mam się uspokoić?!
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Wszyscy uczniowie rozchodzili się do klas, przez co zrobił się straszny korek.  Carly szepnęła coś w stylu „pogadamy później” i poszła w swoją stronę. Na lekcjach Becky ciągle myślała nad swoją głupotą. Tak po prostu wychodziła sobie na kręgle z najpopularniejszym boysbandem ostatnich czasów i myślała, że nikt tego nie zauważy. Po słowach przyjaciółki wiedziała co ją czeka. Ludzie nie dadzą jej spokoju. Będą mówili tylko o jednym. Dla nikogo nie będzie się już liczyło kim jest, ani jaka jest prawdziwa Becky Carter, tylko to z kim się zadaje. Tak samo będzie miał Zayn, wszyscy będą go wypytywać o Becky. Nieustające pytania „Jak długo się znacie?”, „Czy jest twoją dziewczyną?” itp.
Nie chciała uprzykrzać mu życia. Czasami oglądała różne wywiady z gwiazdami i tak to właśnie było…
Z rozmyślań wyrwał ją koniec lekcji. O dziwo bardzo szybko zleciała.
Gdy człowiek myśli traci poczucie czasu – pomyślała, po czym skapnęła się, że nie ma zielonego pojęcia o czym była lekcja.
Niestety reszta wykładów nie była już taka kolorowa. Czas wolno leciał w porównaniu do pierwszej godziny. Becky marzyła tylko o jednym, żeby wrócić do domu, zamknąć się w pokoju i zapomnieć o całym świecie…
Wreszcie po długim wyczekiwaniu Becky wyszła ze szkoły. Tam czekała na nią niespodzianka. Przed budynkiem stał… Zayn! Natychmiast do niego podbiegła.
- Co ty tutaj robisz?!
- Czekam na ciebie – spojrzał na nią przyjaznym wzrokiem. – A tak w ogóle to cześć.
- Cześć… - odpowiedziała nieśmiało.
- Gotowa?
- Na co?
- Na dzień z Zaynem – uśmiechnął się łobuzersko.
- Jesteś pewien czy to dobry pomysł? – zapytała nie do końca podzielając jego entuzjazm
- Nie cieszysz się? – odpowiedział smutno pytaniem na pytanie.
- Cieszę, ale… ludzie już gadają…
Zayn cicho się zaśmiał.
- Przez swoją karierę zrozumiałem, że ludzie zawsze coś gadają, ale nie można na to zwracać uwagi.
- Ale… - chciała mu przerwać, lecz on dalej kontynuował.
- Zaufaj mi. Ufasz mi?
Becky tylko pokiwała głową na co Zayn się uśmiechnął.
- Więc chodźmy! – zawołał i zaprowadził ją do swojego samochodu.
- Tak właściwie to gdzie jedziemy? – zapytała Becky, gdy ruszyli.
- Hm… Powiedzmy, że to będzie niespodzianka – uśmiechnął się tajemniczo.
Całą drogę Becky zastanawiała się co Zayn zaplanował. Przez większość czasu patrzyła się w okno. Chłopak jechał dość szybko więc obrazy szybko się przesuwały. Była to piękna okolica. Bardzo zielona. Rosło tu dużo drzew. Powoli znikały budynki i zabudowania. Becky czuła, że znajdują się coraz dalej od domu. W końcu zniecierpliwiona prawie krzyknęła:
- To gdzie w końcu jedziemy?
- Cierpliwości, już niedaleko – zaśmiał się widząc jej minę.
- Ile jeszcze?
- Kawałeczek.
- A dokładniej?
Zayn pokręcił głową ze śmiechem, ale nic nie powiedział. Becky udała obrażoną i odwróciła się z powrotem w stronę okna. Po chwili poczuła rękę Zayna na ramieniu. Odwróciła się w jego stronę. Chłopakowi najwyraźniej dopisywał humor, gdyż uśmiech nie schodził z jego twarzy. Dziewczyna dopiero po chwili zauważyła, że samochód stanął.
- Wysiadamy – oznajmił Zayn.
- Nareszcie! – przewróciła oczami i wyszła z auta.
Przed nią ukazał się cudowny widok. Ogromne morze rozlewało swoje wody na piaszczystą plażę. Woda była taka czysta, prawie przeźroczysta. Zero zanieczyszczeń. Plaża również wysprzątana. Stała na niej nieduża, ale też niemała scena. Ludzie rozkładali na niej różne sprzęty typu głośniki. Inni podłączali jakieś kable. Powoli na piasek przybywało ludzi, wszyscy byli ubrani w krótkie spodenki lub spódniczki. Jak na maj było całkiem ciepło, więc Becky nie dziwił taki ubiór. Sama ubrana była w dżinsowe rybaczki i bluzkę z krótkimi rękawami w poziome paski.
Dziewczyna stała tak chwilkę przyglądając się cudownemu widokowi.  Po chwili Zayn również wysiadł z auta i stanął obok niej.
- Podoba się? – zapytał.
- Czy mi się podoba? Oczywiście! Jest pięknie! Cudownie…
- To zapraszam cię na beach party nad morzem północnym! – powiedział głosem komentatora sportowego.
- Mogłeś mi wcześniej powiedzieć, ubrałabym się bardziej odpowiednie…
- Przesadzasz. Wyglądasz ślicznie – chłopak puścił jej oczko na co lekko się zaczerwieniła.
- Dziękuję… - powiedziała cicho pod nosem.
Zayn złapał ją za rękę i poprowadził za scenę. Tam zastali pozostałych członków zespołu.
- Hej! – pierwszy przywitał się Harry po czym podbiegł do Becky i ją przytulił.
- Cześć – odpowiedziała.
Później reszta zespołu zaczęła witać się z dziewczyną i zadawać pytania typu „Jak leci?”, „Co u ciebie słychać?” lub „Jak w szkole?”.
Becky tylko przytakiwała i mówiła „dobrze” jak to zwykle miała w zwyczaju.
Musiała przyznać, że chłopcy mimo tego, że są gwiazdami są zwykłymi nastolatkami. Oprócz tego są bardzo mili i życzliwi. Nie obchodziło ich to, że Becky nie jest sławna. Traktowali ją jak równą sobie i to jej się w nich najbardziej podobało.
- Gracie dzisiaj? – zapytała po chwili.
- Tak – odpowiedział z uśmiechem Harry.
- Super! Wreszcie będę mogła was posłuchać na żywo.
- Słuchasz nas cały czas – zaśmiał się Louis. – Tylko bardziej jak gadamy.
- Kto to jest? – przerwał rozmowę nieznajomy Becky głos.
- To jest Becky – odpowiedział grzecznie w przeciwieństwie do mężczyzny Zayn.
- Co tutaj robi? Kolejna fanka, która się wkręca za kulisy?
- Nie, raczej nasza przyjaciółka.
Mężczyzna spojrzał na Becky krzywym wzrokiem.
- Jakoś wcześniej cię nie widziałem.
- Przyjaźnimy się od niedawna – powiedział jakby z dumą Niall.
- Lepiej będzie jeśli stąd pójdziesz na widownię.
- Chodź – Zayn odprowadził Becky.
- Kto to był?
- To Paul. Nasz manager. Jest nawet spoko jeśli się go pozna, ale nie lubi gdy kogoś przyprowadzamy nie pytając się go o zgodę.
- Przepraszam, pewnie będziecie mieli przeze mnie problemy… - Becky spuściła głowę.
- Nie! Nie przejmuj się. Zaraz mu przejdzie – chłopak spojrzał na zegarek. – Wiesz co, muszę już lecieć. Zaraz zaczynamy. Gramy na otwarcie imprezy. Później cię jakoś znajdę w tłumie.
- Jasne… To do zobaczenia – uśmiechnęła się smutno.
- Bye – pomachał jej na pożegnanie.
- Powodzenia – krzyknęła za nim, ale chyba jej już nie usłyszał.
Dziewczyna poszła w stronę widowni. Tam wepchała się w miarę przyzwoite miejsce.
Tłum dziewcząt oszalał. Wszystkie zaczęły się wydzierać jakby były w rollercroasterze.
Po chwili uszy Becky miały dość, ale dziewczyna za wszelką cenę chciała zostać i popatrzeć na jej przyjaciół. Kilka dziewczyn wepchało się koło niej.
- Hej… Czy ty nie jesteś dziewczyną Zayna Malika? – zapytała jedna dziewczyna. Wyglądała może na 12 lat.
- Nie…
- Ale przecież były zdjęcia i filmy w internecie – nie dawała za wygraną.
- To, że się znamy nie znaczy, że od razu ze sobą jesteśmy – powiedziała lekko zirytowana Becky.
- To dobrze, bo wiesz, że Zayn jest mój prawda?
Becky zaśmiała się pod nosem. Nie miała ochoty na kłótnie z taką dziewczynką, która wierzy w to, że kiedyś będzie z Zaynem. Nie chciała psuć jej marzeń.
- Oczywiście, że o tym wiem – przytaknęła i odwróciła wzrok w stronę sceny na której po chwili pojawił się jakiś koleś.
- Witam państwa! – krzyknął do mikrofonu na co otrzymał piski fanek. – Czy jesteście gotowi na zespół który zawładnął Wielką Brytanią?!
Wszystkie dziewczyny zaczęły jednocześnie krzyczeć „One Direction”.
- Przed państwem wspaniali i niepowtarzalni… ONE DIRECTION!
Dziewczyny na widowni darły się wniebogłosy.
Po chwili na scenę weszły znane Becky postacie.
- Witajcie kochani! – krzyknął Liam.
- Pokażcie na co was stać! – przekrzykiwał fanki do mikrofonu Niall.
Po chwili głośniki zaczęły grać piosenkę „Kiss You”.
- Oh I just wanna take you anywhere that you like
We can go out any day any night – zaczął śpiewać Zayn. Na jego widok Becky momentalnie się uśmiechnęła.
-Parę Słów-
Nie wiem od czego zacząć... Może zacznę, że dzisiaj mija miesiąc od założenia bloga :)
Drugą sprawą jest... 1000 wyświetleń <333
Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję ; *
Szkoda, że nie widzieliście mojej miny kiedy weszłam na bloga i zobaczyłam cztery cyferki w liczniku :D
Dziękuję wam z całego serca <3
I zapraszam oczywiście do komentowania :)

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 4


- Oj przepraszam… Muszę to odebrać – wydukała Becky.
Zayn przygryzł wargę i obserwował dziewczynę kręcącą się po pokoju z telefonem przy uchu.
Rozmawiała jakieś 5 minut, po czym z powrotem włożyła telefon do kieszeni i usiadła obok Zayna. Chwilę przypatrywali się sobie, aż w końcu Zayn się odezwał:
- To… Na czym skończyliśmy?
Uśmiechnął się łobuzersko. Becky dalej milczała. Była speszona tą sytuacją, widziała co Zayn miał zamiar zrobić.
- Czemu się nie odzywasz? Coś nie tak? – chłopak zrobił zatroskaną minę.
- Nie, nie… Wszystko ok.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Kto dzwonił? – zapytał po chwili.
- Moja mama. Chciała wiedzieć czemu mnie nie ma…
- Powiedziałaś jej, że jesteś u nas?
- Nie, powiedziałam, że jestem u Carly i uczymy się do kolokwium.
- Nie przyznajesz się do mnie? – udał smutnego.
Becky wybuchła śmiechem.
- Oj, Zayn Zayn.
Chłopak uśmiechnął się. Po chwili do pokoju weszli pozostali lokatorzy.
- Co robicie? – zapytał Liam.
- W zasadzie… To nic konkretnego – odpowiedziała Becky.
- Nam się strasznie nudzi… - marudził Louis.
- To może się gdzieś wybierzemy? Na przykład na kręgle. Co wy na to? – zaproponował Harry.
- Jasne! Przecież kręgielnia jest obok Nando’s! – krzyknął Horan.
Wszyscy wybuchli śmiechem.
- To co? Idziemy? – upewnił się Zayn.
- Możemy iść – uśmiechnęła się Becky.
- Czyli się zgadzamy – podsumował Louis i ruszył w stronę drzwi.
Po chwili wszyscy poszli za Tomlinsonem. Becky szła z tyłu. Gdyby nie chłopcy z pewnością zgubiłaby się w ich domu. Było tu pełno korytarzy, drzwi, pokoi, że aż człowiek mógł dostać oczopląsu. Przed domem Becky wsiadła do samochodu Zayna razem z nim, a reszta do osobnego, który prowadził Liam. Do kręgielni było jakieś 5 minut drogi. Podróż przeleciała w ciszy. Wszyscy weszli do budynku z wyjątkiem Nialla, który poleciał do Nando’s.
Chociaż Becky nieczęsto wybierała się na takie wycieczki kręgle szły jej całkiem dobrze. Na początku pomagał jej Zayn, który przytulając ją kierował jej rękę, by rzut był jak najtrafniejszy. Wszyscy chłopcy patrzyli się na nich dziwnie. Po pewnym czasie dziewczyna załapała i sama próbowała. W końcu szło jej coraz lepiej. Po godzinie nikomu już nie chciało się grać więc usiedli przy stolikach obok torów i zamówili coś do picia.
- Wow, Becky nie wiedziałem, że z ciebie taka zawodniczka w kręglach – zaśmiał się Louis.
- Hm… Ja też nie – uśmiechnęła się do niego Becky.
- Ile już grasz? Przyznaj się dwa lata, trzy? – dociekał Liam.
- Tak szczerze to godzinę.
Wszyscy, aż otworzyli usta ze zdumienia.
- Naprawdę? – dopytali się
Becky tylko się śmiała i potakiwała. W końcu zrobiło się już późno. W kręgielni znajdowały się już tylko 2 osoby i oni. Pozbierali swoje rzeczy i wyszli. Becky pożegnała się ze wszystkimi dając im buziaka w policzek i wsiadła do auta Zayna. Po chwili do niej dołączył.
- To… Gdzie mieszkasz? – spytał zapalając silnik.
Becky podała mu swój adres, po czym zaśmiała się:
- Aż się boję co zrobisz znając tą informację.
- Przyjdę do ciebie w nocy! – powiedział Zayn.
- Mój pokój jest na piętrze – zaśmiała się chytrze Becky.
- No to wezmę drabinę – chłopak puścił oczko.
- Teraz to mnie zgasiłeś – powiedziała dziewczyna. – Ale chce ci się ją targać przez pół miasta?
- Niech pomyślę… Tak.
- Może jednak źle zrobiłam podając ci adres?
- Za późno, już go znam – chłopak pokazał język Becky.
- Tak chcesz się bawić? Zawsze mogę się przeprowadzić – uśmiechnęła się triumfalnie.
- Prędzej czy później i tak cię znajdę.
- Zabrzmiało groźnie.
- Taki był cel.
- Ktoś tu się lubi droczyć.
- Ja? Na pewno nie – zaśmiał się.
Reszta drogi przeminęła w ciszy. W końcu dotarli pod znajome Becky miejsce, czyli jej dom. Dziewczyna wysiadła z auta mówiąc „dzięki za wszystko, pa”. Chłopak wysiadł z auta za nią i złapał jej rękę. Dziewczyna momentalnie się odwróciła.
- Nie pożegnasz się nawet?
- Pożegnałam się.
- Ale nie tak jak z wszystkimi – poruszał brwiami pokazując palcem na policzek.
Becky momentalnie się uśmiechnęła:
- Aż tak ci na tym zależy?
- Żebyś wiedziała.
- Skoro tak… - mówiąc to cmoknęła Malika w policzek.
- Od razu lepiej – uśmiechnął się.
- To… Pa… - pożegnała się i ruszyła w stronę domu.
- Ja bym powiedział do zobaczenia.
- No to do zobaczenia – pomachała mu na pożegnanie.
Cała w skowronkach weszła do domu. To był jeden z jej najlepszych dni w ostatnich czasach. Mogła się rozerwać, nie być tylko kujonem. Mogła być sobą…
Mówiąc krótkie „Hej” rodzicom poszła na górę do swojego pokoju.
Od razu otworzyła pamiętnik.
Drogi Pamiętniku!
Dzisiejszy dzień był super! Mimo, że do końca nie znam chłopaków z One Direction świetnie się z nimi bawiłam. Oni dostarczyli mi czegoś, czego nie miałam odkąd zaczęłam studia – rozrywki. Oni sprawili, że zapomniałam o szarej rzeczywistości i po prostu żyłam! Bawiłam się! Są wspaniali! Każdy z nich jest wyjątkowy na swój sposób, ale Zayn… To dzięki niemu poznałam resztę. To on pocieszał mnie gdy siedziałam samotnie w parku. I to on próbował mnie dzisiaj pocałować… Wiem to głupie… Ale tak mi się wydawało…  Przybliżył usta do moich. Patrzył mi prosto w oczy, po chwili spojrzał na usta i… zadzwonił mój telefon. Może i dobrze… Inaczej pewnie spaliłabym się ze wstydu.
Po tym zajściu, gdy byliśmy już w kręgielni nie potrafiłam oderwać od niego oczu. Jest naprawdę bardzo przystojny i taki opiekuńczy… Dobra, muszę się ogarnąć, bo piszę jak jakaś zakochana nastolatka, a ja go wcale nie kocham. Później odwiózł mnie do domu…
Miło z jego strony. Domagał się buziaka… Dobra koniec o nim.
Dzisiaj w szkole było okropnie. Bałam się Alex. Postanowiłam, że nie będę chodzić w ciche i samotne miejsca sama. Jak już to tak gdzie jest dużo ludzi. Tak po prostu, dla bezpieczeństwa. Z nią nie ma żartów…
Dobra, to wszystko co chciałam napisać. Muszę się wziąć za naukę.
Pomimo, że chciała oderwać myśli od świata i po prostu się uczyć nie potrafiła. Ciągle wracała wspomnieniami do dzisiejszego dnia. Do spojrzenia Zayna, gdy prawie ją pocałował, do jego uśmiechniętej twarzy, do niego całego… Chciała, żeby był teraz przy niej. Nie wiedziała nawet dlaczego, chciała po prostu być blisko niego. To czyniło ją szczęśliwszą i tego najbardziej się bała. Bała się samej siebie i tego, jak Zayn na nią działa. Gdy go widziała momentalnie się uśmiechała. Wcześniej tak nie było. Dopiero po dzisiejszym dniu.
Kiedy nauczyła się wszystkiego, czego dzisiaj zaplanowała położyła się na łóżko. Wreszcie mogła odpocząć i w spokoju zmierzyć się ze swoimi myślami. Nie trwało to długo, gdyż po kilkunastu minutach zasnęła.
Rano obudziło ją szczekanie psa sąsiada. Zwierzak zawsze wydzierał się na wszystko co się ruszało, a nawet na to co trwało w bezruchu.
Niechętnie podniosła się z  łóżka. Chciała sprawdzić godzinę, ale gdy wzięła telefon do ręki zauważyła 3 nowe wiadomości.
Od: Zayn
Masz jutro czas? Tęsknię :)
Gdy Becky to przeczytała od razu zrobiło jej się cieplej na sercu. Otworzyła kolejną wiadomość
Od: Zayn
Śpisz już? Dlaczego nie odpisujesz ;(
Ostatnia wiadomość również była od niego.
Od: Zayn
Obraziłaś się na mnie?
Dziewczyna bez zastanowienia odpisała, że nie, ale po prostu spała, co nie jest dziwne, bo pisał do niej o 2:00 w nocy.
Następnym co zrobiła, było wykonanie wszystkich porannych czynności. Gdy była już gotowa do wyjścia sprawdziła czy chłopak odpisał. Na ekranie wyświetliło się „Brak nowych wiadomości”. Westchnęła i wyszła z domu.
Droga zajęła jej tyle co zawsze. Z wyraźną niechęcią przekroczyła próg uczelni.
Tam od razu powitała ją Carly:
- Hej, hej, hej!
- Cześć – odpowiedziała Becky z mniejszym entuzjazmem niż jej przyjaciółka.
- Co tam? – zapytała.
- Nic nowego, po staremu, a u ciebie?
- Też… - odpowiedziała, po czym zapadła cisza. Carly bawiła się sznurkami od bluzy, którą miała na sobie, widocznie nad czymś się zastanawiając.
- Becky… - zaczęła po chwili.
- Hm?
- Mam pytanie, ale nie wiem jak to powiedzieć.
- Jakie? Powiedz po prostu.
- Ale… - dziewczyna dalej bawiła się bluzą.
- Co cię gryzie?
- Co cię z nim łączy? – powiedziała prosto z mostu patrząc w oczy Becky. – Ale powiedz szczerze…

-Parę Słów-
Przepraszam, że tak długo, ale mam teraz masę nauki i nie za bardzo mam czas pisać ;c
I oczywiście zapraszam do komentowania :)
Każdy komentarz bardzo dużo dla mnie znaczy, to one dają mi poczucie, że naprawdę czytacie co piszę. Za każdą opinię bardzo dziękuję <3
I kocham was za te 800 wyświetleń :)
Dziękuję ; *

środa, 6 lutego 2013

Rozdział 3


Na wszystkich wykładach Becky zastanawiała się jak szybko i bezpiecznie dotrzeć do domu. Wiedziała, że nie może liczyć na żadną pomoc ze strony rówieśników. Wszyscy bali się Alex, woleli się jej przypodobać i być tacy jak ona niż sprzeciwić się jej. Becky była chyba jedyną osobą, która nie chciała się jej podlizać. Ma to swoje dobre strony, żyła własnym życiem, a nie życiem Alex, ale były też złe – nie mogła czuć się bezpieczna. Gdyby chociaż miała jednego sprzymierzeńca. Ale nie. Wszyscy przeciwko. Nawet Carly wolała nie podpaść Alex i być częściowo po jej stronie.
Jaki ten świat jest niesprawiedliwy – pomyślała Becky, gdy szła z powrotem do domu.
Poszła dłuższą drogą, ale za to więcej zaludnioną. W ten sposób mogła czuć się bezpieczniej. Gdyby wróg zaatakował miałaby świadków. Nagle do uszów dziewczyny dobiegły głośne, przeraźliwe piski. Studentka rozejrzała się i zauważyła dość sporą grupkę dziewczyn w przedziale wiekowym 11-16. Wszystkie skakały i piszczały. Po chwili zbiegli się także paparazzi. Becky postanowiła sprawdzić co się dzieje więc podeszła do nich. Z ledwością przecisnęła się między nimi, chociaż była większa i starsza. Gdy stała między oszalałymi dziewczynami kątem oka zobaczyła… Zayna. Później dostrzegła także resztę zespołu.
I nagle wszystko stało się jasne – pomyślała.
Chciała się wydostać, więc się odwróciła i niczym lodołamacz rozpychała się łokciami. Jeszcze raz odwróciła głowę i spojrzała na Zayna. Najwidoczniej on również ją zauważył, gdyż krzyknął jej imię. Dziewczyna szybko chciała stąd pójść więc kontynuowała ewakuację.
Jakim cudem on mnie zauważył? – myślała, ale gdy spojrzała na fanki olśniło ją, że jest od nich wyższa co najmniej o głowę. Gdy wydostała się z tłumu ostatni raz spojrzała na chłopaka. Szedł w jej stronę krzycząc „Becky!”, ale został powstrzymany przez ochroniarza dla jego bezpieczeństwa. Ochrona z ledwością dawała sobie radę z tymi dziewczynami. Taka cena sławy.
Gdy usłyszała ostatnie „Becky, zaczekaj! Nie idź!” odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę domu. Ciągle zastanawiała się po co właściwie tam poszła i po co Zayn ją wołał. Dziwne, że w ogóle pamiętał jej imię. Taka zamyślona szła wiecznie zaludnionymi ulicami. Zapomniała nawet o Alex. Z przemyśleń wyrwał ją Zayn, który niespodziewanie złapał ją za ramiona.
- Gdzie uciekasz? – dziewczyna usłyszała męski głos.
- Zayn? Co ty tutaj robisz?
- Próbuję cię zatrzymać, ale nie za bardzo mi wychodzi – odpowiedział z uśmiechem.
- Ale po co? – Becky zadała kolejne pytanie wciąż zdziwiona.
- Chciałem wiedzieć… Już lepiej? Gdy cię ostatni raz widziałem nie było super…
- Widziałeś mnie tylko raz, Zayn – odparła. – I po co w ogóle się mną martwisz? Masz swoje życie, przyjaciół, fanów…
- Martwię się, bo cię polubiłem! – krzyknął znienacka.
- Jak my się nawet nie znamy!
Becky nic więcej nie zdążyła powiedzieć. Nagle przybiegła grupa paparazzi. Zayn zaklął cicho pod nosem.
- Szybko, chodź! – mówiąc to złapał roztrzęsioną dziewczynę za rękę i pociągnął za sobą.
- Co ty robisz?!
- Ratuje cię! Oni zniszczą ci życie! Nie dadzą spokoju! Mnie to spotkało i nie chcę, żeby ciebie również!
Becky biegła najszybciej jak potrafiła, ale i tak nie mogła utrzymać tempa Zayna. Po kilku minutach nie mogła już zrobić ani kroku. Zayn nie wiedząc co robić wziął ją na ręce i biegł dalej.  Po chwili znaleźli się w parku. Usiedli na tej samej ławce, gdzie się poznali.
- Dzięki… - wypaliła Becky znienacka.
- Nie ma za co – mówił i sapał jednocześnie Zayn.
- Nie musiałeś robić tego dla mnie.
- Ale chciałem. Naprawdę wydajesz się być miła i w ogóle… Chyba jako jedyna nie piszczysz na mój widok.
- Staram się, to trudne zwłaszcza, że właśnie gadam z Zaynem Malikiem! – zaśmiała się Becky.
- A tak w ogóle to dlaczego wtedy byłaś taka smutna?
- Długa historia.
- Mamy czas – uśmiechnął się i usiadł wygodniej.
- Może kiedyś ci ją opowiem, ale muszę chyba iść…
- Kiedyś? To znaczy, że się jeszcze spotkamy? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Nie wiem, a co? Chciałbyś?
- Oczywiście!
- Dlaczego ci tak na tym zależy? – Becky spojrzała na niego tajemniczo.
- Mówiłem już – uśmiechnął się. – Polubiłem cię.
- Dobrze, skoro Zayn Malik sobie życzy, to niech będzie – dziewczyna ciągle się śmiała.
- Nie jestem taką gwiazdką jak ci się wydaje – udał obrażonego.
- Obraziłam Zayna Malika… Przepraszam! Nawet nie wiesz jak mi przykro – Becky spuściła głowę udając zmartwioną.
- Dobra, dobra. Koniec – uśmiechnął się.
- Będziemy tu tak siedzieć czy gdzieś pójdziemy?
- Hm… Może do ciebie?
- Nie wiem czy chciałbyś znaleźć się w moim domu… - dziewczyna odwróciła głowę, by nie spotkać jego spojrzenia.
- Dlaczego?
- Myślę, że nie chciałbyś poznać moich rodziców… - zaczęła. – Są tacy nad opiekuńczy. Kocham ich, ale potrafią doprowadzić człowieka do płaczu…
Po policzku Becky spłynęła pojedyncza łza.
- Ale nie płacz! – Zayn wytarł łzę i przytulił ją.
Becky delikatnie go odepchnęła.
- Przepraszam – powiedział cicho.
Wtedy zapadła cisza, którą po kilku minutach przerwał Zayn:
- To może pójdziemy do mnie?
Becky od razu się rozpromieniła i pokiwała głową na „tak”.
- Więc chodźmy – uśmiechnął się.
Szli dość spory kawałek przez park. Nigdzie im się nie spieszyło. Mogliby tak spacerować cały czas, gdyby nie paparazzi, którzy dopadliby ich prędzej czy później. Na razie mieli spokój. W końcu doszli do parkingu. Stało tam niewiele aut. Zayn wypatrzył wzrokiem swój czarny wóz. Becky zatkało na jego widok, co najwyraźniej zauważył mulat, bo zaśmiał się pod nosem.
Chłopak otworzył drzwi od strony pasażera, gdy dziewczyna weszła do środka zamknął za nią i poszedł na swoje miejsce.
Jechali w ciszy kilka minut. Dało się zauważyć, że Zayn co chwilę spoglądał na towarzyszkę, lecz ona tego nie widziała. Patrzyła w okno i rozmyślała.
Znaleźli się w okolicy, której dziewczyna nie znała. Była tu pierwszy raz. Nagle jej oczom ukazała się przepiękna willa. Brama przed nimi otworzyła się. Zayn ostrożnie wjechał do garażu. Becky podziwiała miejsce, gdzie się znaleźli. Był to ogromny i biały dom. Miał mnóstwo wielkich okien przez które było widać część pomieszczeń. Na około rósł piękny ogród. Był bardzo zadbany. Rosło w nim pełno kwiatów. W powietrzu unosiła się ich woń.
Cały ogród był ogrodzony żywopłotem. Na środku widniał ogromny basen. Becky stała i przyglądała się temu wszystkiemu z otwartą buzią.
- Co się stało? – zapytał ze śmiechem Zayn.
- Ty… tutaj… mieszkasz?! – zapytała nie potrafiąc ukryć zaskoczenia.
- Tak, a co?
- Nic… Tylko to wygląda lepiej niż pięciogwiazdkowy hotel!
Chłopak złapał za rękę Becky i pociągnął ją w stronę wejścia do domu. W środku dom był tak samo wyposażony jak na zewnątrz. Pierwszy pokój był urządzony w kolorze czerwieni. Stała tam wielka szafa na kurtki i buty. Z boku stały dwa czarne fotele z czerwonymi narzutkami i tego samego koloru poduszkami. Obok nich stał drewniany wieszak. Było to małe pomieszczenie, ale pięknie urządzone. Kolory wspaniale ze sobą grały.
Następnym pokojem był salon. Przeważały w nim jasne kolory. Na kanapie, która stała na środku pokoju siedziała reszta zespołu. Niall miał w ręku gitarę i coś brzdąkał. Liam zapisywał na kartce akordy, które blondyn wykonywał. Harry i Louis siedzieli obok siebie i zawzięcie o czymś rozmawiali co chwilę się śmiejąc. Nikt nie zauważył, że Zayn i Becky weszli do pokoju. Po chwili Zayn znacząco chrząknął. Nagle zrobiła się cisza. Wszyscy przerwali swoje zajęcia i wpatrywali się w dziewczynę stojącą obok mulata.
- Kto to? – zapytał ciekawski Louis.
Zayn ciągle trzymając Becky za rękę, co ją trochę zawstydziło podszedł do nich.
- To jest Becky, ta dziewczyna o której wam mówiłem.
- Aaaa! To ta co ma ładne oczy i słodko wygląda jak płacze? – zapytał Liam.
- Tak… - powiedział cicho Zayn i lekko się zawstydził.
Becky spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- Naprawdę tak myślisz?
Zayn pokiwał głową, co miało oznaczać „tak”.
- Dobra, a to jest Louis, Harry, Liam i Niall – mówił pokazując na każdego gdy wymieniał ich imiona.
- Chyba nie musisz jej nas przedstawiać? Pewnie wie jak się nazywamy.
- Nie wie – kąciki mulata uniosły się ku górze.
- Naprawdę?! – zapytał z niedowierzaniem Harry.
- Naprawdę – odpowiedziała mu Becky.
- Mówiłem! – uśmiechnął się triumfalnie Zayn. – A tak w ogóle to co tam robicie?
- Piszemy piosenkę – powiedział dumnie Niall.
- O?
- O miłości.
Zayn i Becky usiedli obok reszty zespołu na kanapie ledwo się mieszcząc.
- Co robimy? – zapytał Harry widocznie się nudząc.
- Niech zdecyduje nasz gość – uśmiechnął się do Becky Liam.
- Nie… Lepiej nie… - powiedziała zakłopotana dziewczyna. Zawsze czuła się nieswojo wśród dopiero poznanych ludzi. Musiała ich dobrze poznać, żeby móc normalnie rozmawiać.
- To może my pójdziemy do mnie… - oznajmił Zayn puszczając oczko Becky.
- Dobra… - odpowiedziała.
Zayn poprowadził ją na piętro, gdzie na końcu długiego korytarza znajdował się jego pokój.
Becky wciąż czuła się dziwnie nieswojo mimo, że chłopcy, a w szczególności Zayn starali się, by czuła się jak najlepiej. Pokój Zayna był w przeciwieństwie do innych pomieszczeń zwykłym pokojem. Chłopak pokazał Becky, żeby usiadła po czym usiadł obok niej.
Patrzył się jej prosto w oczy. Położył jedną rękę na jej udzie.
- Mówił ci ktoś już, że masz piękne oczy? – zapytał ze swoim cudownym akcentem.
Becky cicho się zaśmiała. Nie często słyszała takie komplementy, a szczególnie od takiego chłopaka jak Zayn.
Mulat przybliżył twarz do jej twarzy. Spojrzał na jej usta i przygryzł wargę. Zrobiło się trochę dziwnie. Nastrój przerwał dźwięk komórki dziewczyny.

-Parę słów-
Przepraszam, że tak długo niczego nie dodawałam, ale najpierw byłam u babci, gdzie miałam ograniczony dostęp do netu, a potem miałam wielkiego dołka i nie potrafiłam nic napisać : //
W końcu dzisiaj wzięłam się w garść i wena sama przyszła :)
Zapraszam do komentowania ^^