Na wszystkich wykładach Becky zastanawiała się jak szybko i
bezpiecznie dotrzeć do domu. Wiedziała, że nie może liczyć na żadną pomoc ze
strony rówieśników. Wszyscy bali się Alex, woleli się jej przypodobać i być
tacy jak ona niż sprzeciwić się jej. Becky była chyba jedyną osobą, która nie
chciała się jej podlizać. Ma to swoje dobre strony, żyła własnym życiem, a nie
życiem Alex, ale były też złe – nie mogła czuć się bezpieczna. Gdyby chociaż
miała jednego sprzymierzeńca. Ale nie. Wszyscy przeciwko. Nawet Carly wolała
nie podpaść Alex i być częściowo po jej stronie.
Jaki ten świat jest niesprawiedliwy – pomyślała Becky, gdy szła z powrotem do domu.
Poszła dłuższą drogą, ale za to więcej zaludnioną. W ten sposób mogła czuć się bezpieczniej. Gdyby wróg zaatakował miałaby świadków. Nagle do uszów dziewczyny dobiegły głośne, przeraźliwe piski. Studentka rozejrzała się i zauważyła dość sporą grupkę dziewczyn w przedziale wiekowym 11-16. Wszystkie skakały i piszczały. Po chwili zbiegli się także paparazzi. Becky postanowiła sprawdzić co się dzieje więc podeszła do nich. Z ledwością przecisnęła się między nimi, chociaż była większa i starsza. Gdy stała między oszalałymi dziewczynami kątem oka zobaczyła… Zayna. Później dostrzegła także resztę zespołu.
I nagle wszystko stało się jasne – pomyślała.
Chciała się wydostać, więc się odwróciła i niczym lodołamacz rozpychała się łokciami. Jeszcze raz odwróciła głowę i spojrzała na Zayna. Najwidoczniej on również ją zauważył, gdyż krzyknął jej imię. Dziewczyna szybko chciała stąd pójść więc kontynuowała ewakuację.
Jakim cudem on mnie zauważył? – myślała, ale gdy spojrzała na fanki olśniło ją, że jest od nich wyższa co najmniej o głowę. Gdy wydostała się z tłumu ostatni raz spojrzała na chłopaka. Szedł w jej stronę krzycząc „Becky!”, ale został powstrzymany przez ochroniarza dla jego bezpieczeństwa. Ochrona z ledwością dawała sobie radę z tymi dziewczynami. Taka cena sławy.
Gdy usłyszała ostatnie „Becky, zaczekaj! Nie idź!” odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę domu. Ciągle zastanawiała się po co właściwie tam poszła i po co Zayn ją wołał. Dziwne, że w ogóle pamiętał jej imię. Taka zamyślona szła wiecznie zaludnionymi ulicami. Zapomniała nawet o Alex. Z przemyśleń wyrwał ją Zayn, który niespodziewanie złapał ją za ramiona.
- Gdzie uciekasz? – dziewczyna usłyszała męski głos.
- Zayn? Co ty tutaj robisz?
- Próbuję cię zatrzymać, ale nie za bardzo mi wychodzi – odpowiedział z uśmiechem.
- Ale po co? – Becky zadała kolejne pytanie wciąż zdziwiona.
- Chciałem wiedzieć… Już lepiej? Gdy cię ostatni raz widziałem nie było super…
- Widziałeś mnie tylko raz, Zayn – odparła. – I po co w ogóle się mną martwisz? Masz swoje życie, przyjaciół, fanów…
- Martwię się, bo cię polubiłem! – krzyknął znienacka.
- Jak my się nawet nie znamy!
Becky nic więcej nie zdążyła powiedzieć. Nagle przybiegła grupa paparazzi. Zayn zaklął cicho pod nosem.
Jaki ten świat jest niesprawiedliwy – pomyślała Becky, gdy szła z powrotem do domu.
Poszła dłuższą drogą, ale za to więcej zaludnioną. W ten sposób mogła czuć się bezpieczniej. Gdyby wróg zaatakował miałaby świadków. Nagle do uszów dziewczyny dobiegły głośne, przeraźliwe piski. Studentka rozejrzała się i zauważyła dość sporą grupkę dziewczyn w przedziale wiekowym 11-16. Wszystkie skakały i piszczały. Po chwili zbiegli się także paparazzi. Becky postanowiła sprawdzić co się dzieje więc podeszła do nich. Z ledwością przecisnęła się między nimi, chociaż była większa i starsza. Gdy stała między oszalałymi dziewczynami kątem oka zobaczyła… Zayna. Później dostrzegła także resztę zespołu.
I nagle wszystko stało się jasne – pomyślała.
Chciała się wydostać, więc się odwróciła i niczym lodołamacz rozpychała się łokciami. Jeszcze raz odwróciła głowę i spojrzała na Zayna. Najwidoczniej on również ją zauważył, gdyż krzyknął jej imię. Dziewczyna szybko chciała stąd pójść więc kontynuowała ewakuację.
Jakim cudem on mnie zauważył? – myślała, ale gdy spojrzała na fanki olśniło ją, że jest od nich wyższa co najmniej o głowę. Gdy wydostała się z tłumu ostatni raz spojrzała na chłopaka. Szedł w jej stronę krzycząc „Becky!”, ale został powstrzymany przez ochroniarza dla jego bezpieczeństwa. Ochrona z ledwością dawała sobie radę z tymi dziewczynami. Taka cena sławy.
Gdy usłyszała ostatnie „Becky, zaczekaj! Nie idź!” odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę domu. Ciągle zastanawiała się po co właściwie tam poszła i po co Zayn ją wołał. Dziwne, że w ogóle pamiętał jej imię. Taka zamyślona szła wiecznie zaludnionymi ulicami. Zapomniała nawet o Alex. Z przemyśleń wyrwał ją Zayn, który niespodziewanie złapał ją za ramiona.
- Gdzie uciekasz? – dziewczyna usłyszała męski głos.
- Zayn? Co ty tutaj robisz?
- Próbuję cię zatrzymać, ale nie za bardzo mi wychodzi – odpowiedział z uśmiechem.
- Ale po co? – Becky zadała kolejne pytanie wciąż zdziwiona.
- Chciałem wiedzieć… Już lepiej? Gdy cię ostatni raz widziałem nie było super…
- Widziałeś mnie tylko raz, Zayn – odparła. – I po co w ogóle się mną martwisz? Masz swoje życie, przyjaciół, fanów…
- Martwię się, bo cię polubiłem! – krzyknął znienacka.
- Jak my się nawet nie znamy!
Becky nic więcej nie zdążyła powiedzieć. Nagle przybiegła grupa paparazzi. Zayn zaklął cicho pod nosem.
- Szybko, chodź! – mówiąc to złapał roztrzęsioną dziewczynę
za rękę i pociągnął za sobą.
- Co ty robisz?!
- Ratuje cię! Oni zniszczą ci życie! Nie dadzą spokoju! Mnie to spotkało i nie chcę, żeby ciebie również!
Becky biegła najszybciej jak potrafiła, ale i tak nie mogła utrzymać tempa Zayna. Po kilku minutach nie mogła już zrobić ani kroku. Zayn nie wiedząc co robić wziął ją na ręce i biegł dalej. Po chwili znaleźli się w parku. Usiedli na tej samej ławce, gdzie się poznali.
- Dzięki… - wypaliła Becky znienacka.
- Nie ma za co – mówił i sapał jednocześnie Zayn.
- Nie musiałeś robić tego dla mnie.
- Ale chciałem. Naprawdę wydajesz się być miła i w ogóle… Chyba jako jedyna nie piszczysz na mój widok.
- Staram się, to trudne zwłaszcza, że właśnie gadam z Zaynem Malikiem! – zaśmiała się Becky.
- A tak w ogóle to dlaczego wtedy byłaś taka smutna?
- Długa historia.
- Mamy czas – uśmiechnął się i usiadł wygodniej.
- Może kiedyś ci ją opowiem, ale muszę chyba iść…
- Kiedyś? To znaczy, że się jeszcze spotkamy? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Co ty robisz?!
- Ratuje cię! Oni zniszczą ci życie! Nie dadzą spokoju! Mnie to spotkało i nie chcę, żeby ciebie również!
Becky biegła najszybciej jak potrafiła, ale i tak nie mogła utrzymać tempa Zayna. Po kilku minutach nie mogła już zrobić ani kroku. Zayn nie wiedząc co robić wziął ją na ręce i biegł dalej. Po chwili znaleźli się w parku. Usiedli na tej samej ławce, gdzie się poznali.
- Dzięki… - wypaliła Becky znienacka.
- Nie ma za co – mówił i sapał jednocześnie Zayn.
- Nie musiałeś robić tego dla mnie.
- Ale chciałem. Naprawdę wydajesz się być miła i w ogóle… Chyba jako jedyna nie piszczysz na mój widok.
- Staram się, to trudne zwłaszcza, że właśnie gadam z Zaynem Malikiem! – zaśmiała się Becky.
- A tak w ogóle to dlaczego wtedy byłaś taka smutna?
- Długa historia.
- Mamy czas – uśmiechnął się i usiadł wygodniej.
- Może kiedyś ci ją opowiem, ale muszę chyba iść…
- Kiedyś? To znaczy, że się jeszcze spotkamy? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Nie wiem, a co? Chciałbyś?
- Oczywiście!
- Dlaczego ci tak na tym zależy? – Becky spojrzała na niego tajemniczo.
- Mówiłem już – uśmiechnął się. – Polubiłem cię.
- Dobrze, skoro Zayn Malik sobie życzy, to niech będzie – dziewczyna ciągle się śmiała.
- Nie jestem taką gwiazdką jak ci się wydaje – udał obrażonego.
- Obraziłam Zayna Malika… Przepraszam! Nawet nie wiesz jak mi przykro – Becky spuściła głowę udając zmartwioną.
- Dobra, dobra. Koniec – uśmiechnął się.
- Będziemy tu tak siedzieć czy gdzieś pójdziemy?
- Hm… Może do ciebie?
- Nie wiem czy chciałbyś znaleźć się w moim domu… - dziewczyna odwróciła głowę, by nie spotkać jego spojrzenia.
- Dlaczego?
- Myślę, że nie chciałbyś poznać moich rodziców… - zaczęła. – Są tacy nad opiekuńczy. Kocham ich, ale potrafią doprowadzić człowieka do płaczu…
Po policzku Becky spłynęła pojedyncza łza.
- Ale nie płacz! – Zayn wytarł łzę i przytulił ją.
Becky delikatnie go odepchnęła.
- Przepraszam – powiedział cicho.
Wtedy zapadła cisza, którą po kilku minutach przerwał Zayn:
- To może pójdziemy do mnie?
Becky od razu się rozpromieniła i pokiwała głową na „tak”.
- Więc chodźmy – uśmiechnął się.
- Oczywiście!
- Dlaczego ci tak na tym zależy? – Becky spojrzała na niego tajemniczo.
- Mówiłem już – uśmiechnął się. – Polubiłem cię.
- Dobrze, skoro Zayn Malik sobie życzy, to niech będzie – dziewczyna ciągle się śmiała.
- Nie jestem taką gwiazdką jak ci się wydaje – udał obrażonego.
- Obraziłam Zayna Malika… Przepraszam! Nawet nie wiesz jak mi przykro – Becky spuściła głowę udając zmartwioną.
- Dobra, dobra. Koniec – uśmiechnął się.
- Będziemy tu tak siedzieć czy gdzieś pójdziemy?
- Hm… Może do ciebie?
- Nie wiem czy chciałbyś znaleźć się w moim domu… - dziewczyna odwróciła głowę, by nie spotkać jego spojrzenia.
- Dlaczego?
- Myślę, że nie chciałbyś poznać moich rodziców… - zaczęła. – Są tacy nad opiekuńczy. Kocham ich, ale potrafią doprowadzić człowieka do płaczu…
Po policzku Becky spłynęła pojedyncza łza.
- Ale nie płacz! – Zayn wytarł łzę i przytulił ją.
Becky delikatnie go odepchnęła.
- Przepraszam – powiedział cicho.
Wtedy zapadła cisza, którą po kilku minutach przerwał Zayn:
- To może pójdziemy do mnie?
Becky od razu się rozpromieniła i pokiwała głową na „tak”.
- Więc chodźmy – uśmiechnął się.
Szli dość spory kawałek przez park. Nigdzie im się nie
spieszyło. Mogliby tak spacerować cały czas, gdyby nie paparazzi, którzy
dopadliby ich prędzej czy później. Na razie mieli spokój. W końcu doszli do
parkingu. Stało tam niewiele aut. Zayn wypatrzył wzrokiem swój czarny wóz.
Becky zatkało na jego widok, co najwyraźniej zauważył mulat, bo zaśmiał się pod
nosem.
Chłopak otworzył drzwi od strony pasażera, gdy dziewczyna weszła do środka zamknął za nią i poszedł na swoje miejsce.
Jechali w ciszy kilka minut. Dało się zauważyć, że Zayn co chwilę spoglądał na towarzyszkę, lecz ona tego nie widziała. Patrzyła w okno i rozmyślała.
Znaleźli się w okolicy, której dziewczyna nie znała. Była tu pierwszy raz. Nagle jej oczom ukazała się przepiękna willa. Brama przed nimi otworzyła się. Zayn ostrożnie wjechał do garażu. Becky podziwiała miejsce, gdzie się znaleźli. Był to ogromny i biały dom. Miał mnóstwo wielkich okien przez które było widać część pomieszczeń. Na około rósł piękny ogród. Był bardzo zadbany. Rosło w nim pełno kwiatów. W powietrzu unosiła się ich woń.
Cały ogród był ogrodzony żywopłotem. Na środku widniał ogromny basen. Becky stała i przyglądała się temu wszystkiemu z otwartą buzią.
- Co się stało? – zapytał ze śmiechem Zayn.
- Ty… tutaj… mieszkasz?! – zapytała nie potrafiąc ukryć zaskoczenia.
- Tak, a co?
- Nic… Tylko to wygląda lepiej niż pięciogwiazdkowy hotel!
Chłopak złapał za rękę Becky i pociągnął ją w stronę wejścia do domu. W środku dom był tak samo wyposażony jak na zewnątrz. Pierwszy pokój był urządzony w kolorze czerwieni. Stała tam wielka szafa na kurtki i buty. Z boku stały dwa czarne fotele z czerwonymi narzutkami i tego samego koloru poduszkami. Obok nich stał drewniany wieszak. Było to małe pomieszczenie, ale pięknie urządzone. Kolory wspaniale ze sobą grały.
Następnym pokojem był salon. Przeważały w nim jasne kolory. Na kanapie, która stała na środku pokoju siedziała reszta zespołu. Niall miał w ręku gitarę i coś brzdąkał. Liam zapisywał na kartce akordy, które blondyn wykonywał. Harry i Louis siedzieli obok siebie i zawzięcie o czymś rozmawiali co chwilę się śmiejąc. Nikt nie zauważył, że Zayn i Becky weszli do pokoju. Po chwili Zayn znacząco chrząknął. Nagle zrobiła się cisza. Wszyscy przerwali swoje zajęcia i wpatrywali się w dziewczynę stojącą obok mulata.
- Kto to? – zapytał ciekawski Louis.
Zayn ciągle trzymając Becky za rękę, co ją trochę zawstydziło podszedł do nich.
- To jest Becky, ta dziewczyna o której wam mówiłem.
- Aaaa! To ta co ma ładne oczy i słodko wygląda jak płacze? – zapytał Liam.
- Tak… - powiedział cicho Zayn i lekko się zawstydził.
Becky spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- Naprawdę tak myślisz?
Zayn pokiwał głową, co miało oznaczać „tak”.
- Dobra, a to jest Louis, Harry, Liam i Niall – mówił pokazując na każdego gdy wymieniał ich imiona.
- Chyba nie musisz jej nas przedstawiać? Pewnie wie jak się nazywamy.
- Nie wie – kąciki mulata uniosły się ku górze.
- Naprawdę?! – zapytał z niedowierzaniem Harry.
- Naprawdę – odpowiedziała mu Becky.
- Mówiłem! – uśmiechnął się triumfalnie Zayn. – A tak w ogóle to co tam robicie?
- Piszemy piosenkę – powiedział dumnie Niall.
- O?
- O miłości.
Zayn i Becky usiedli obok reszty zespołu na kanapie ledwo się mieszcząc.
- Co robimy? – zapytał Harry widocznie się nudząc.
- Niech zdecyduje nasz gość – uśmiechnął się do Becky Liam.
- Nie… Lepiej nie… - powiedziała zakłopotana dziewczyna. Zawsze czuła się nieswojo wśród dopiero poznanych ludzi. Musiała ich dobrze poznać, żeby móc normalnie rozmawiać.
- To może my pójdziemy do mnie… - oznajmił Zayn puszczając oczko Becky.
- Dobra… - odpowiedziała.
Zayn poprowadził ją na piętro, gdzie na końcu długiego korytarza znajdował się jego pokój.
Becky wciąż czuła się dziwnie nieswojo mimo, że chłopcy, a w szczególności Zayn starali się, by czuła się jak najlepiej. Pokój Zayna był w przeciwieństwie do innych pomieszczeń zwykłym pokojem. Chłopak pokazał Becky, żeby usiadła po czym usiadł obok niej.
Patrzył się jej prosto w oczy. Położył jedną rękę na jej udzie.
- Mówił ci ktoś już, że masz piękne oczy? – zapytał ze swoim cudownym akcentem.
Becky cicho się zaśmiała. Nie często słyszała takie komplementy, a szczególnie od takiego chłopaka jak Zayn.
Mulat przybliżył twarz do jej twarzy. Spojrzał na jej usta i przygryzł wargę. Zrobiło się trochę dziwnie. Nastrój przerwał dźwięk komórki dziewczyny.
-Parę słów-
Przepraszam, że tak długo niczego nie dodawałam, ale najpierw byłam u babci, gdzie miałam ograniczony dostęp do netu, a potem miałam wielkiego dołka i nie potrafiłam nic napisać : //
W końcu dzisiaj wzięłam się w garść i wena sama przyszła :)
Zapraszam do komentowania ^^
Chłopak otworzył drzwi od strony pasażera, gdy dziewczyna weszła do środka zamknął za nią i poszedł na swoje miejsce.
Jechali w ciszy kilka minut. Dało się zauważyć, że Zayn co chwilę spoglądał na towarzyszkę, lecz ona tego nie widziała. Patrzyła w okno i rozmyślała.
Znaleźli się w okolicy, której dziewczyna nie znała. Była tu pierwszy raz. Nagle jej oczom ukazała się przepiękna willa. Brama przed nimi otworzyła się. Zayn ostrożnie wjechał do garażu. Becky podziwiała miejsce, gdzie się znaleźli. Był to ogromny i biały dom. Miał mnóstwo wielkich okien przez które było widać część pomieszczeń. Na około rósł piękny ogród. Był bardzo zadbany. Rosło w nim pełno kwiatów. W powietrzu unosiła się ich woń.
Cały ogród był ogrodzony żywopłotem. Na środku widniał ogromny basen. Becky stała i przyglądała się temu wszystkiemu z otwartą buzią.
- Co się stało? – zapytał ze śmiechem Zayn.
- Ty… tutaj… mieszkasz?! – zapytała nie potrafiąc ukryć zaskoczenia.
- Tak, a co?
- Nic… Tylko to wygląda lepiej niż pięciogwiazdkowy hotel!
Chłopak złapał za rękę Becky i pociągnął ją w stronę wejścia do domu. W środku dom był tak samo wyposażony jak na zewnątrz. Pierwszy pokój był urządzony w kolorze czerwieni. Stała tam wielka szafa na kurtki i buty. Z boku stały dwa czarne fotele z czerwonymi narzutkami i tego samego koloru poduszkami. Obok nich stał drewniany wieszak. Było to małe pomieszczenie, ale pięknie urządzone. Kolory wspaniale ze sobą grały.
Następnym pokojem był salon. Przeważały w nim jasne kolory. Na kanapie, która stała na środku pokoju siedziała reszta zespołu. Niall miał w ręku gitarę i coś brzdąkał. Liam zapisywał na kartce akordy, które blondyn wykonywał. Harry i Louis siedzieli obok siebie i zawzięcie o czymś rozmawiali co chwilę się śmiejąc. Nikt nie zauważył, że Zayn i Becky weszli do pokoju. Po chwili Zayn znacząco chrząknął. Nagle zrobiła się cisza. Wszyscy przerwali swoje zajęcia i wpatrywali się w dziewczynę stojącą obok mulata.
- Kto to? – zapytał ciekawski Louis.
Zayn ciągle trzymając Becky za rękę, co ją trochę zawstydziło podszedł do nich.
- To jest Becky, ta dziewczyna o której wam mówiłem.
- Aaaa! To ta co ma ładne oczy i słodko wygląda jak płacze? – zapytał Liam.
- Tak… - powiedział cicho Zayn i lekko się zawstydził.
Becky spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- Naprawdę tak myślisz?
Zayn pokiwał głową, co miało oznaczać „tak”.
- Dobra, a to jest Louis, Harry, Liam i Niall – mówił pokazując na każdego gdy wymieniał ich imiona.
- Chyba nie musisz jej nas przedstawiać? Pewnie wie jak się nazywamy.
- Nie wie – kąciki mulata uniosły się ku górze.
- Naprawdę?! – zapytał z niedowierzaniem Harry.
- Naprawdę – odpowiedziała mu Becky.
- Mówiłem! – uśmiechnął się triumfalnie Zayn. – A tak w ogóle to co tam robicie?
- Piszemy piosenkę – powiedział dumnie Niall.
- O?
- O miłości.
Zayn i Becky usiedli obok reszty zespołu na kanapie ledwo się mieszcząc.
- Co robimy? – zapytał Harry widocznie się nudząc.
- Niech zdecyduje nasz gość – uśmiechnął się do Becky Liam.
- Nie… Lepiej nie… - powiedziała zakłopotana dziewczyna. Zawsze czuła się nieswojo wśród dopiero poznanych ludzi. Musiała ich dobrze poznać, żeby móc normalnie rozmawiać.
- To może my pójdziemy do mnie… - oznajmił Zayn puszczając oczko Becky.
- Dobra… - odpowiedziała.
Zayn poprowadził ją na piętro, gdzie na końcu długiego korytarza znajdował się jego pokój.
Becky wciąż czuła się dziwnie nieswojo mimo, że chłopcy, a w szczególności Zayn starali się, by czuła się jak najlepiej. Pokój Zayna był w przeciwieństwie do innych pomieszczeń zwykłym pokojem. Chłopak pokazał Becky, żeby usiadła po czym usiadł obok niej.
Patrzył się jej prosto w oczy. Położył jedną rękę na jej udzie.
- Mówił ci ktoś już, że masz piękne oczy? – zapytał ze swoim cudownym akcentem.
Becky cicho się zaśmiała. Nie często słyszała takie komplementy, a szczególnie od takiego chłopaka jak Zayn.
Mulat przybliżył twarz do jej twarzy. Spojrzał na jej usta i przygryzł wargę. Zrobiło się trochę dziwnie. Nastrój przerwał dźwięk komórki dziewczyny.
-Parę słów-
Przepraszam, że tak długo niczego nie dodawałam, ale najpierw byłam u babci, gdzie miałam ograniczony dostęp do netu, a potem miałam wielkiego dołka i nie potrafiłam nic napisać : //
W końcu dzisiaj wzięłam się w garść i wena sama przyszła :)
Zapraszam do komentowania ^^
Sieeeemanko XD Odstępami czasowymi się nie martw, bo nie jest tak źle. Niektórzy dodają rozdziały raz na rok -_-' Teraz się trochę rozpiszę. Jbc to po myślniku piszę to co pomyślałam w tamtej chwili, a w gwiazdkach to co se wyobraziłam ; )
OdpowiedzUsuńBecky przedziera się przez tłum- *tarzan taranuje ludzi w busie* HĘ? Że niby tarzan? X D Dobra, spoko.
Zayn bierze Becky na ręce- * na tle ulicy ciągnącej się do góry pan młody spieprza z panną młodą na rękach, a stado paparazzi goni ich*
Samotna łza spłynęła po policzku- typowy romans...
Zatkało ja na widok auta- *fura jak się patrzy, Zayn w stroju lokaja zaprasza ją gestem ręki do środka podczas, gdy Becky zbiera swoją szczękę z asfaltu*
Willa z ogrodem- A basen jest? i salon gier przy okazji?
Weszli do salonu- noooo... Otoczona przez samców X D
Poszli do pokoju- wait! Nie po TO! Jeszcze za wcześnie zboczeńcu!
Ich twarze sie przybliżają- AND NAŁ KISS!!!
telefon dzwoni- *Shizuś w kasku na motorze warczy : Kill, kill, kill, kill ...* Zajebi... Zakopię żywcem, po godzinie odkopię i będę dusić w klozecie, po czym wyrzucę przez okno wieżowca, następnie spalę na stosie, a kości dam psu matki na pożarcie...
Tyle na temat tego rozdziału :p Trzym się, a jak wena cię opuści to pisz do mnie to pstaram się cb natchnąć i przy okazji sprawić, że wykaszlesz płuca ze śmiechu *_*
Ps. Chyba ograniczę godziny oglądania i czytania m&a ¬_¬
Hahahahaha :D:D
UsuńNie mogę ^^
Szczerze to jak to pisałam i było idą do pokoju to też mi się tak fajnie skojarzyło ;3
Dzięki za komentarz :D
@ Maya Ookami - tylko ty potrafisz napisać tak długi komentarz ;D
OdpowiedzUsuńRozdział super, czekam na więcej :D
Świetny rodził, czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na bloga http://1785236697.blogspot.com/
Dzięki <3
UsuńNa pewno wejdę :)